Trochę przywodzi mi na myśl suknie z innej epoki :) tylko długość ma współczesną.
Bardzo lubię też ten dekolt w kształcie trapezu.
Satynowa wstążka przyszyta jest z przodu pod biustem, a wiązanie można regulować.
Jesienią i zimą nosiłam pod nią koszulkę z wąskimi, długimi rękawami w dopasowanym kolorze.
Teraz też można nosić tą sukienkę, ale jednak nie w te najgorętsze dni (za ciepło).
Myślę, że połączenie aksamitu i jedwabiu wykorzystam jeszcze nie raz przy kolejnych projektach - można poczuć się w czymś takim wyjątkowo!
Widziałam na Tobię tę sukienkę kilka razy, ale nie zwróciłam uwagi na to piękne drzewo :)
OdpowiedzUsuńA nawet dwa drzewa - po dwóch stronach :)
OdpowiedzUsuńPrzed uszyciem tej sukienki zastanawiałam się, czy nie zdecydować się na bluzkę - myślę, że też fajnie wyglądałyby te drzewa (z przodu i z tyłu) na luźnej bluzeczce.
tak sobie oglądam i oglądam tego bloga i będę dalej oglądać bo mi się podoba. ta lniana sukienka cudna.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i witam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa tkanina.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie do mojego konkursu, w którym do wygrania jest bluzka, spódnica.
http://www.zapalov.blogspot.com/2012/07/konkurs-nowe-nagrody-3-kwadranse-i.html
Dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuń